Papież Franciszek przerwał długą tradycję - oklaskiwania bez słuchania
29.07.2016
- Franciszek przyjechał do ludzi młodych, którzy za kilka lat, może za kilka miesięcy, staną się odpowiedzialni za Kościół, za społeczeństwo, być może za politykę. I powiedział im, że nie ma tylko kolorowego świata, że życie to nie tylko oklaski - mówi ks. dr Rafał Pastwa; dziennikarz, teolog, poeta, szef lubelskiej redakcji "Gościa Niedzielnego".
Michał Wilgocki: Czy papież na Jasnej Górze zaskoczył?
Ks. dr Rafał Pastwa- Niektórzy zarzucają, że papież nam nie pomaga w rozwiązywaniu naszych sporów, że mówi zbyt ogólnie. Ja się z tym nie zgadzam. Ta homilia była bardzo precyzyjna, jeśli chodzi o dobór do miejsca, czasu i odbiorców.
Papież miał bardzo klarowny przekaz - że Jezus w Kanie Galilejskiej jako Bóg objawił się prostym ludziom. Nie tym obsesyjnie skoncentrowanym na władzy, nie w środku wydarzeń politycznych, ale na uboczu. I tam zaczął nauczać i czynić cuda.
To przesłanie dla Kościoła, żeby naśladował misję i styl Chrystusa. To klarowne przesłanie do rządzących, którzy się powołują na Ewangelię. To także świetnie współbrzmi z tym, co Franciszek powiedział w środę, a co nie do końca zostało zauważone - o współpracy różnych środowisk. Jedna i druga strona o tym zapominają, przerzucając się nawzajem tym czy innym cytatem z papieża. To niedobrze.
Jak mamy mówić o przyszłych pokoleniach, nadziei, jeżeli nie współpracujemy?
W Częstochowie papież mówił, że Jezus dokonywał spektakularnych cudów nie przed tłumem, tylko na prowincji, na uboczu.
- Słyszę w tym coś, czego wielokrotnie słuchałem już przed laty. O tym samym mówił arcybiskup Józef Życiński. Jezus dokonuje cudów, które są widoczne tylko oczami niewielu wierzących. Mógłby pójść na całość i obalić okupanta rzymskiego, wyzwolić Izrael z niewoli politycznej.
Ale zamiast tego dokonuje cudu w zwykłej rodzinie, na weselu. U ludzi, których nie znamy z imienia i nazwiska. Papież mówi o tym również w kontekście krzywdy, która dzieje się tym najmniejszym - na wojnie, podczas zamachów terrorystycznych. Także na Bliskim Wschodzie i w Afryce.
Niektórzy częstochowską homilię odczytują też inaczej - papież pokazał, że na ambonie nie ma miejsca na politykę.
- Żadnych treści politycznych, tylko Ewangelia - to jest oczywiste. Tak powinno być w każdym kościele w każdym kraju.
Papież posługuje się też gestami, robi to w sposób subtelny. Nie mówi prezydentowi, pani premier, ministrom, co mają robić. Nie przyniósł projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym ani poprawek do innych ustaw, jakby chcieli niektórzy. Nie od tego jest papież.
Jeszcze jedno - nie wiem, na jakiej podstawie, ale do tej pory różni komentatorzy mówili, że Franciszek jest słabszym teologiem niż Wojtyła czy Ratzinger. Częstochowska homilia pokazała, jak świetnym jest teologiem.
Słowa Franciszka z okna o zmarłym wolontariuszu...
...wbiły mnie w kanapę. Papież przerwał bardzo długą tradycję oklaskiwania bez słuchania. Była chyba jedna albo dwie okazje, dostał brawa tylko na koniec i na początek.
Franciszek przyjechał do ludzi młodych, którzy za kilka lat, może za kilka miesięcy, staną się odpowiedzialni za Kościół, za społeczeństwo, być może za politykę. I powiedział im, że nie ma tylko kolorowego świata, że życie to nie tylko oklaski.
Papież przyjechał głosić dobrą nowinę - że jest młodość, że może pojawić się nieuleczalna choroba, że umarł ich rówieśnik, że nie doczekał świętowania. I że jest perspektywa wiary i modlitwa, i życie wieczne.
Czy ksiądz zgadza się z arcybiskupem Stanisławem Budzikiem, który Franciszka nazywa prorokiem?
- Jest Piotrem naszych czasów, przewodnikiem wiary, pierwszym pośród równych. I prorokiem także. Dlaczego? W sposób odważny mówi prawdę o człowieku. Upomina się o najbardziej ubogich, wykluczonych. Nie zbiera samych braw i pochwał. Spotyka się z bardzo dużym sprzeciwem, nawet w środowiskach katolickich. Tak, to zdecydowanie jest prorok.
Ks. dr Rafał Pastwa- Niektórzy zarzucają, że papież nam nie pomaga w rozwiązywaniu naszych sporów, że mówi zbyt ogólnie. Ja się z tym nie zgadzam. Ta homilia była bardzo precyzyjna, jeśli chodzi o dobór do miejsca, czasu i odbiorców.
Papież miał bardzo klarowny przekaz - że Jezus w Kanie Galilejskiej jako Bóg objawił się prostym ludziom. Nie tym obsesyjnie skoncentrowanym na władzy, nie w środku wydarzeń politycznych, ale na uboczu. I tam zaczął nauczać i czynić cuda.
To przesłanie dla Kościoła, żeby naśladował misję i styl Chrystusa. To klarowne przesłanie do rządzących, którzy się powołują na Ewangelię. To także świetnie współbrzmi z tym, co Franciszek powiedział w środę, a co nie do końca zostało zauważone - o współpracy różnych środowisk. Jedna i druga strona o tym zapominają, przerzucając się nawzajem tym czy innym cytatem z papieża. To niedobrze.
Jak mamy mówić o przyszłych pokoleniach, nadziei, jeżeli nie współpracujemy?
W Częstochowie papież mówił, że Jezus dokonywał spektakularnych cudów nie przed tłumem, tylko na prowincji, na uboczu.
- Słyszę w tym coś, czego wielokrotnie słuchałem już przed laty. O tym samym mówił arcybiskup Józef Życiński. Jezus dokonuje cudów, które są widoczne tylko oczami niewielu wierzących. Mógłby pójść na całość i obalić okupanta rzymskiego, wyzwolić Izrael z niewoli politycznej.
Ale zamiast tego dokonuje cudu w zwykłej rodzinie, na weselu. U ludzi, których nie znamy z imienia i nazwiska. Papież mówi o tym również w kontekście krzywdy, która dzieje się tym najmniejszym - na wojnie, podczas zamachów terrorystycznych. Także na Bliskim Wschodzie i w Afryce.
Niektórzy częstochowską homilię odczytują też inaczej - papież pokazał, że na ambonie nie ma miejsca na politykę.
- Żadnych treści politycznych, tylko Ewangelia - to jest oczywiste. Tak powinno być w każdym kościele w każdym kraju.
Papież posługuje się też gestami, robi to w sposób subtelny. Nie mówi prezydentowi, pani premier, ministrom, co mają robić. Nie przyniósł projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym ani poprawek do innych ustaw, jakby chcieli niektórzy. Nie od tego jest papież.
Jeszcze jedno - nie wiem, na jakiej podstawie, ale do tej pory różni komentatorzy mówili, że Franciszek jest słabszym teologiem niż Wojtyła czy Ratzinger. Częstochowska homilia pokazała, jak świetnym jest teologiem.
Słowa Franciszka z okna o zmarłym wolontariuszu...
...wbiły mnie w kanapę. Papież przerwał bardzo długą tradycję oklaskiwania bez słuchania. Była chyba jedna albo dwie okazje, dostał brawa tylko na koniec i na początek.
Franciszek przyjechał do ludzi młodych, którzy za kilka lat, może za kilka miesięcy, staną się odpowiedzialni za Kościół, za społeczeństwo, być może za politykę. I powiedział im, że nie ma tylko kolorowego świata, że życie to nie tylko oklaski.
Papież przyjechał głosić dobrą nowinę - że jest młodość, że może pojawić się nieuleczalna choroba, że umarł ich rówieśnik, że nie doczekał świętowania. I że jest perspektywa wiary i modlitwa, i życie wieczne.
Czy ksiądz zgadza się z arcybiskupem Stanisławem Budzikiem, który Franciszka nazywa prorokiem?
- Jest Piotrem naszych czasów, przewodnikiem wiary, pierwszym pośród równych. I prorokiem także. Dlaczego? W sposób odważny mówi prawdę o człowieku. Upomina się o najbardziej ubogich, wykluczonych. Nie zbiera samych braw i pochwał. Spotyka się z bardzo dużym sprzeciwem, nawet w środowiskach katolickich. Tak, to zdecydowanie jest prorok.
Comentarios
Publicar un comentario